Pokaz slajdów

piątek, 29 stycznia 2016

Walentynkowo na krośnie

Dzisiaj pochwalę się kolejna bransoletka wydziergana na krośnie. Strasznie mnie wciągnęła ta technika... 
Robiłam ją nadzwyczaj długo, ponieważ zabrakło mi ok 30 czerwonych koralików. Na szczęście dostawa była migusiem i za długo serduszko  nie musiało się kurzyć. Muszę się przyznać, że przez ten czas, kiedy czekałam na koraliki, nie wiedziałam co ze sobą zrobić :P Niby chciałam coś dziabać ale nie miałam koncepcji... 
Już wszystko wróciło do normy i znowu zaczęłam sprawnie działać. 
Pozdrawiam :)



wtorek, 19 stycznia 2016

Kto pod kim dołki kopie... czyli jak nie wpaść we własną pułapkę...

Witam ponownie. 
Miał być wpis o sznurze, jednak po drodze znowu się czymś oburzylam. Mianowicie chodzi o wycenianie prac rękodzielniczych...
Tak wiem, wiem... Wrażliwy temat. Trudno. Ktoś musi go poruszyć. Jeśli już teraz czujesz rosnącą irytację, nie czytaj dalej :-P 

Jak zapewne wiecie, rękodzieła nie można sprzedawać bez działalności gospodarczej czy umowy o dzieło. Niestety. Wystawianie swoich prac w grupach, czy na stronach typu allegro także podpada pod przestępstwo. Nic na to nie poradzę. Nie ja to wymyśliłam... Można oddać rzecz w tzw komis. Tu też należy uważać, ponieważ wystawienie czegoś dwa razy, podpada już pod ciągłość, a wtedy należy mieć działalność.
Wspomniałam już w poprzednim wpisie (dział Kramowe Potyczki), że ludzie są różni. Należy wziąć pod uwagę także to, że może zdarzyć się osoba, która z ujmującą uprzejmością, doniesie na nas do Urzędu Skarbowego. Kary są spore. Rękodzieło powraca w łaski, więc zapewne kontroli będzie więcej...
Nie o tym jednak ten post... 

Na FB jest bardzo dużo grup, w których ogłaszają się panie i panowie ze swoimi rękodziełami... Jedni na legalu, inni nie. Nic mi do tego. Każdy ma swoje sumienie. Jednak kiedy widzę, że ktoś na chama chce wcisnąć jakąś rzecz, a przez to mocno zaniża cenę... Cóż, delikatnie pisząc, gotuję się...
Podam przykład. 
Bransoletka SSK (sznur szydełkowo-koralikowy). Niech ma z 17cm długości, 6 koralików (toho 11/0) w rzędzie, robione na nici do jeansu, plus elementy metalowe. Potrzeba na nią między 500 a 600 koralików (ok 4-5 gram Toho 11/0). Załóżmy, że bransoletka jest w jednym kolorze. 
Jak wygląda koszt wyprodukowania takiej bransoletki?? Najpierw materiały. 

Koraliki toho 11/0 - ceny za 10 gram od 1,50zł wzwyż. Średnio ok 3zł za 10 gram. Potrzebujemy połowę, więc licze koszt 1,50zł
Nić - idzie jej ok 10 metrów. Policze 0,50zł
Półfabrykaty metalowe ok 1,50zł
Podsumowując na materiały wydamy ok 3,50zł. Malutko prawda??

Teraz policzę czas pracy. Tu bywa różnie. Wiadomo, że im większą ma się wprawe, tym szybciej to idzie. 

Nawlekanie koralików. 
Czas zależy od tego, czy jest to konkretny wzór, czy też jeden kolor. W drugim przypadku można nawlec 500 koralików w (powiedzmy) 30 minut. 
Szydełkowanie takiej bransoletki zajmuje ok 2-3 godziny bez przerwy. Policze 2,5godziny.

(Źródło zdjęcia http://scienceinpoland.pap.pl/aktualnosci/news,265321,psycholog-o-uczuciach-i-postawach-zwiazanych-z-pieniedzmi.html)

Bazując na najniższej krajowej (od stycznia 2016- 1850zł brutto), wylicze stawkę godzinową. Ale może najpierw kwota na rękę (netto). 1850 zł brutto to ok 1355zł netto. Średnio w miesiącu mamy 21 dni pracujących. Tak więc 1355:21=64,52zł (za 1 dzień pracy, czyli 8 godzin). 64,52:8=8,06zł za 1 godzinę na rękę. 
Robocizny wyszło ok 3 godziny---> 3x8,06=24,18zł. Doliczam koszty materiałów 3,50. Mamy razem 27,68 zł.
Nie policzyłam kilku rzeczy, np kosztów przesyłki materiałów, kleju czy szydełka (czasem strzeli i trzeba wymienić). Oszacowałam wszystko ale myślę, że niewiele się pomylilam. 

Tak więc, jak widzę taką bransoletkę (z mojego przykładu) wycenioną na 15zł, to mocno się irytuję. Dlaczego? Ponieważ taka osoba szkodzi nie tylko innym ale przede wszystkim sobie. Życie jest przewrotne. Może kiedyś Pani X założy działalność, wtedy nie będzie się jej opłacało do takiej bransoletki usiąść. Trzeba zapłacić podatek itp Może być też tak, że Pani X dopiero zaczyna swoją przygodę handmade i jej prace nie są tak idealne jakby chciała. I stąd zaniżona cena. Tylko po co w takim przypadku 
w ogóle sprzedawać?? Prędzej czy później klient zorientuje się czy dana praca została wykonana starannie... I tu dochodzimy do  budowania swojego wizerunku jako rękodzielnika... Pocztą pantoflową szybko rozejdzie się jak przykładamy się do naszego hobby...

Prawda jest taka, że jeśli to, co robimy jest dobrej jakości, piękne, zachwyca oko, to kupujący bez problemu da te 10 zł więcej. Chce jeszcze zaznaczyć, że nie chodzi mi o to, że macie wymyślać kwoty z kosmosu. Sugeruje tylko zajrzeć do innych rękodzielników, którzy od jakiegoś czasu zajmują się daną dziedziną i porównać ich ceny z wykonaniem i materiałami. To Wasz czas. Wy wyceniacie go tak jak chcecie. Moim zdaniem należy przy tym pamiętać, o zachowaniu się fair wobec innych (kolegów po fachu). Swoją drogą, naprawdę tak nisko cenicie swój czas i talent?? 

Mocno trzymam kciuki za miłośników handmade! :-D

sobota, 16 stycznia 2016

Ostatnie bransoletki na krośnie: napis, mała indianka i oczy husky

Cześć.
Dzisiaj post tzw zdjęciowy, czyli to, co ostatnio udało mi się zrobić ;-)
Miłego oglądania :-)


(Wzór zrobiłam na poczekaniu)

(Źródło wzoru : http://www.braceletbook.com/pattern_alpha/9690.html)

czwartek, 7 stycznia 2016

O życzliwości i zawiści ludzkiej, czyli jak jesteś zdolny, to sobie radź!

Dzisiaj trochę z innej beczki. Przymierzałam się do tego wpisu już długo. Może nawet za długo ;-)
Jak wiadomo każdy rękodzielnik prędzej czy później zapragnie mieć swojego bloga, fanpage itp 
Tak już mamy w głowach poukładane, że lubimy robić coś, co podoba się innym. Zwłaszcza jeśli podoba się to komuś, kto z rękodziełem nie ma nic wspólnego. Poza tym, bardzo przyjemnie jest zrobić coś ładnego. Satysfakcja jest ogromna!

No to siup! Zakładam bloga! Wymyślam nazwę... Trochę to trwa, bo przecież trzeba mieć taką, której nikt nie ma (nawet nie wiecie ile jest blogów z koralikami w tytule!!!!!) ;-) 
Siedzę godzinami...Umieszczam odnośniki, grzebie w źródle stronki, żeby tylko ułatwić nawigację
i przemieszczanie się po blogu. Kiedy skończyłam byłam z siebie dumna! Nawet sama zrobiłam nagłówek! Hurrra!
Początek już jest. Tworzę fanpage, konto na Instagramie i Twiterze (o co tam chodzi?! ;-) ). Ok. Teraz się musi rozbujać i będzie wszystko fajnie!
Jak zdobyć czytelników... Hmmm pierwsza myśl- zaprosić znajomych do polubienia stronki. 
W końcu na pewno chętnie pomogą koleżance. 
Zaprosiłam wszystkich bez wyjątku. Mam ich blisko 300. I co? Nawet nie wiecie jak mocno się zdziwiłam. Polubiło moją stronkę niecałe 50 osób... 
Może im się nie chce, nie interesuje ich to lub maja inne powody (nie lubią mnie??? Niemożliwe :-P). No trudno.  
Dołączyłam do kilku grup rękodzielniczych. Tu także mała porażka, bo okazało się, że niektóre Panie w nosie mają coś takiego jak prawo autorskie i kopiowanie np wzorów... Jedna grupa odpadła- jestem zdrowsza. 
Wiecie, że na FB są grupy wsparcia?? Tzn takie grupy, w których jest elita- Panie zachwalają siebie nawzajem... I nie ważne jest to, czy praca jest zrobiona starannie czy nie... Ot taka polityka. Jeśli traficie do takiej, nie zostawajcie w niej długo. Raz zapytałam czemu nie mam tyle lajków co jakaś tam Pani i rzuciły się na mnie jak piranie. Już wolę pływać z rekinami, więc grupę opuściłam...

(zdjęcie pochodzi ze strony http://dinoanimals.pl/zwierzeta/piranie-drapiezne-ryby/)

Co jakiś czas umieszczam zdjęcia swoich prac. Także na koncie prywatnym na FB. I okazało się, że osoby obce (tzn znamy się wirtualne) są dla mnie bardziej życzliwe niż "znajomi". Do wczoraj zastanawiałam się dlaczego to dla nich takie trudne, żeby kliknąć " lubię to". Przecież nic nie kosztuje, a w ten sposób zdjęcie wędruje dalej, ma większy odbiór. Może o tym nie wiedzą?? Albo właśnie wiedzą... 
Nikogo o to wprost nie zapytam, bo wątpię, żebym dostała jakaś odpowiedź. No nie będę wyskakiwać z tekstem typu "polajkuj" albo "udostępnij proszę". Są może dwie, trzy osoby, które robią to bez proszenia. I bardzo dziękuje im za to :-*
Kolejny wniosek: nie podoba im się to co robię. No przecież TO JEST MOŻLIWE, że kobiety nie lubią biżuterii (prawda??) . Albo wolą taką rzędu 300-400zl za bransoletkę, ociekającą złotem lub srebrem. Muszę się z tym pogodzić i tyle. W końcu blog, a dokładniej fanpage (FB) mam od niecałego roku, więc chyba za wiele wymagam. Także głowa do góry! 

Zderzenie z rzeczywistością bolało ale szybko się podniosłam. Nie warto się aż tak przejmować ludźmi, którzy po cichu życzą nam źle.
Mam wiele planów z rozwojem tego miejsca. Zaznaczam, że nie chce nikogo kopiować. Mało jeszcze wiem, co w trawie piszczy. Z odbiorem i czytaniem postów też jest różnie. 100 odwiedzin szału nie robi, ale cieszę się i z tego!
Ten post umieściłam właściwie dla tych, którzy zaczynają. Mieliście podobne doświadczenia? Koniecznie napiszcie w komentarzach!
W końcu tylko rękodzielnik może zrozumieć rękodzielnika ;-)